recenzja płyty "Night Walks"
Hidden Orchestra ukryła się przed polskimi słuchaczami na tyle skutecznie, że jedyna wzmianka o zespole przed koncertem w Hipnozie w polskich mediach pojawiła się na specjalistycznym, poświęconym muzyce okołojazzowej blogu. Warto było zapraszać kwartet do Katowic, bo wrażenia jakie wynieśli z tego wydarzenia słuchacze klubu znajdującego się w stolicy województwa śląskiego możemy zaliczyć jedynie do pozytywnych.
Paradoksalnie, ich twórczość, mimo że korzysta z doświadczeń muzyki klasycznej, elektronicznej i improwizowanej, może być akceptowana przez słuchaczy bez specjalistycznego przygotowania merytorycznego. Punktem wyjścia kompozycji szkockiego kwartetu są z budowane z nagrań terenowych elektroniczne kompozycje lidera grupy Joe Achesona, które spisane w nutach są nagrywane przez muzyków grających na instrumentach akustycznych. Niemal dyktatorską władzę nad utworami sprawuje kierownik zespołu, którego muzyczna rola poza produkcją, komponowaniem, obsługą gitary basowej i kontrabasu to funkcje pianisty (piano, glockespiel), gitarzysty, gra na fagocie oraz ludowych instrumentach smyczkowych i strunowych z Europy Wschodniej, Południowej i Rosji: zitherze i kantelach. Dopuszcza on jednak do głosu inwencję instrumentalistów, czyli składu koncertowego złożonego ze skrzypaczki i pianistki Poppy Ackroyd, perkusisty i puzonisty Tima Lane i perkusisty poza standardowym zestawem odpowiedzialnego za pad elektroniczny: Jamiego Grahama. Ponadto w nagraniu debiutu Hidden Orchestra wzięli udział: wokalistka Julia Biel (Footsteps), wiolonczelistka Su-a Lee oraz sekcja instrumentów dętych i dmuchanych: Nick Roth, Fraser Fifield, Marcus Britton i Phil Cardwell (altowe saksofony, flet, trąbka, kornet, waltornia, kaval).
całość na popupmusic.pl